Dla Ingi

Dla Ingi

poniedziałek, 24 marca 2014

Życie nasze...



Wielu ludzi patrząc na nas z boku, czy to mijających nas ulicą, czy spoglądających na nas w autobusie, czy gdy wysiadamy z samochodu myśli zapewne,ale tym ludziom musi być ciężko... Wielu patrząc na naszą Córkę myśli za pewne : taka, malutka, ładniutka a taka chora... Po co, ta matka ciąga wszędzie tego Dzieciaka, przecież ten Dzieciak i tak nie wie, że jest na tym bożym świecie...
Ludzie są różni, i zawsze będą. Z biegiem czasu uczę się nie reagować, lub na przekór reagować uśmiechem na spojrzenia czy komentarze, które się zdarzają.
Owszem Inga jest dzieckiem chorym, choroba będzie jej towarzyszyła do końca życia, to fakt, który się nie zmieni. Jednak, to że jest chora w żadnym wypadku nie zmienia tego,że chcemy żyć zupełnie normalnie, jak zwykła statystyczna rodzina. Chcemy pokazywać Indze świat, mimo jej ograniczeń... Jak każde dziecko Ingula lubi bujać się na huśtawce, zjeżdżać na zjeżdżalni , tuptać po szeleszczących liściach, czy jeździć na sankach... tak, nasze Dziecko robi to wszystko, i wiele innych rzeczy z tą drobną różnicą,iż przy każdej czynności czy zabawie potrzebuje naszej pomocy. Tak, jeździmy na wakacje, odwiedzamy znajomych, ciekawe miejsca , robimy rzeczy, które sprawiają naszej rodzinie przyjemność i na które mamy ochotę. Zabieramy Ingę gdzie się da, bo Dziewczyna jest bardzo towarzyska i lubi gdy coś się dzieje. Nie ukrywamy naszego dziecka przed światem,ze względu na jej chorobę, Cieszymy się wspólnie spędzonym czasem , nie myślimy wówczas o problemach, które przecież ma każdy z nas.
Życie każdej rodziny zmienia się, z chwilą pojawienia się na świecie dziecka, nasze życie też zmieniło się diametralnie, czy myślę, co by było gdyby?... Nie, bo chyba bym oszalała, i trafiła do jakiegoś zakładu;). Mamy tę „przewagę”, iż nie wiemy jak to jest mieć zdrowe, „książkowo” rozwijające się dziecko... wiemy jakie jest życie z naszym dzieckiem,czy jest gorsze, lepsze... jest po prostu inne, może i wyjątkowe... Uczy pokory, radości z małych rzeczy, dostrzegania tego czego inni nie widzą...
Jak radzę sobie,żeby nie zamartwiać się, nie zwariować? Ważne jest tu i teraz, liczy się dzień dzisiejszy, nie planuję przyszłości, bo to jedna wielka niewiadoma. Wychodzę z założenia,że Inga nie będzie : mówiła, chodziła, rozumiała ,itd. Dlaczego bo tak mi łatwiej, i nie wynika to (Madziu )z braku wiary w Ingulkę, po prostu wierzę,że Dziewczyna zrobi wszystkim na przekór i pokarze na co Ją stać , a nawet jeśli się to nie uda, to świat się przecież nie zawali, i będzie nam ciężko,ale tylko pod względem fizycznym;)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz