Dla Ingi

Dla Ingi

niedziela, 27 lipca 2014

W Krainie za miastem...

W Krainie za miastem :)
Wakacje. Pogoda dopisuje, spakowały się i wyjechały za miasto. Miejsce przyjazne, gdzie czujemy się jak w domu za sprawą Gospodarzy. Świeże powietrze, słonko, pyszny deser lodowy, i do kawusi małe co nieco, pogawędki, wspomnienia... :)
Inga spotkała się z Panną Niebieskooką. Przypadły sobie dziewczyny do gustu :), i nie było przeszkodą,że Niebieskooka o połowę młodsza od Inguli, że sprawna, chodząca i biegająca, a i wygadana za trzech :) . Spędzały Dziewczyny razem czas, a to w piaskownicy, basenie a to na huśtawce , namiocie czy tunelu. Na wołanie Niebieskookiej "Iga chodź" matka prowadziła dziecię, by podążało za towarzyszką, która dziwiła się pewnie,że matka obecna przy każdej zabawie być musi, ale w niczym to nie przeszkadzało żadnej ze stron. Śmiech słychać było wyraźny, dziecięcy, beztroski.
Nastał błogi spokój a i troski odpłynęły w siną dal.
Była drzemka Panienek zmęczonych harcami, równoczesna pobudka i zabawa od nowa. Miło było patrzeć jak Młodsza Gospodyni zajmuje się Ingą, chętnie weźmie na kolana , potrzyma za rączkę by iść było łatwiej...
Był i grill popołudniowy w pełnym składzie rodzicielskim, i rozmowy na tematy różne :).
Żal było opuszczać Krainę i wracać no naszego codziennego świata, gdy godzina zrobiła się już bardzo mleczna :)
Bardzo dziękujemy i do szybkiego zobaczenia :*

sobota, 26 lipca 2014

Pamiętnik z wakacji ... słowami Ingi : )

Wcześnie mnie dziś rodzice obudzili. Nie wiem sama dlaczego Tata w domu, więc powinnam spać dłużej. Mama wytłumaczyła mi,że zaczynamy nasz urlop. Nie wiem,co to takiego, ale podobno znaczy tyle,że tata jest ze mną i mamą w domu i... wszystko robimy razem, bo tatuś nie musi wstawać rano i jechać gdzieś gdzie spędza sporą część dnia, sama nie wiem jak się to miejsce nazywa ;).
Kołobrzeg 2014  
Jak już się "wypierzyłam" i tata przyniósł mnie na moje krzesełko zauważyłam tylko w korytarzu takie, hmmm pudełka na kółkach, a w nich sporo moich rzeczy.
Potem śniadanko, podanie leków, inhalacja, uszykowanie torby podręcznej i wsiadamy do auta. Mama powiedziała, że jedziemy tam gdzie już byłam, ale mogę tego nie pamiętać bo byłam mniejsza. Jedziemy. Nad morzeeeee :) .
Droga minęła mi bardzo fajnie, bo ja to bardzo lubię jeździć wszelkimi pojazdami, mama się śmiała, że podróż zniosłam o wiele lepiej od niej ;P. Dojechaliśmy. Z jedną przerwą, na rozprostowanie rodzicielskich kości.
Miejsce rodzicom znane, bo byliśmy tu już w zeszłym roku, na urlopie, tak to się chyba nazywa.
Zostawiliśmy bagaże w pokoju, zjedliśmy obiad i pomknęliśmy nad to całe morze ;).
Ranyyy jak tam wszystko szumiało, ptaszki, takie wielkie białe rozmawiały i było tam bardzo dużo takich malutkich ziarenek. Moje stópki bardzo polubiły się z tymi ziarenkami, co zwą się podobno piaskiem. :) Po spotkaniu z tym całym piaskiem, za każdym razem zabierałam go ze sobą do pokoju, a jego spora ilość zawsze zaskakiwała rodziców.
Każdego ranka otwierając okno słyszałam rozmawiające białe ptaszki, ale to było fajneee.
Całe dnie spędzałam na świeżym powietrzu. Jodowałąm się ile się dało. Przerwy w spacerach robiliśmy sobie tylko na posiłki no i sen, rzecz jasna. I wiecie co. Jadłam obiady razem z dorosłymi z talerza mamusi. Zawsze wybierała mi coś pysznego i takiego co dawałam radę zjeść. Słoiki pojechały oczywiście z nami , na w razie czego, ale nie przydały się i wróciły z nami do domku. Mama bardzo się z tego powodu cieszyła. Mówiła,że dobre i to, skoro chlebek nadal jest poza moim zasięgiem.
Urlop to bardzo fajna przygoda. Robi się to na co ma się ochotę, rodzice są na moje zawołanie, gdy nie chcę siedzieć w wózku, od razu mnie wyjmują i rozprostowuję swoje nóżki a oni nadwyrężają swoje kręgosłupy ;). Autka, zwierzątka bujane, lody, gofry i różne inne smakołyki, wszystko to na co ma się ochotę :). I wiecie co, moczyłam nawet chwilkę nóżki w morzu, byłam w sporym szoku, bo woda miała tylko 18 stopni, a to podobno mało. Ja to jednak wolę bardziej bąbelkowe klimaty :D, bo i cieplej, i jakoś tak więcej atrakcji :).
Wieczory też były fajne, rodzice spotykali się z ciocią i wujkiem i rozmawiali a ja w tym czasie obserwowałam co robią ich synkowie, wracaliśmy wieczorem do domku i późno chodziliśmy spać, i to też było super. Rano nie trzeba było mnie budzić, jak tylko otworzyłam oczka byłam żądna nowych przygód :)
Szkoda,że ten cały urlop tak szybko minął i trzeba było wracać do domku. Już nie mogę się doczekać kolejnego urlopu, bo to jednak super sprawa jest . Wasza INGA

wtorek, 22 lipca 2014

Jak to było na turnusie...

Kolejny turnus za nami, co najważniejsze zakończony w zdrowiu :) Zadowolenie panowało, o jednym niedzielnym incydencie nie wspominam, gdy zajęcia trzeba było odrobić, a fakt owy się dziecku nie spodobał, bo matka wyrodna obudziła po całych 10 minutach drzemki ... Na szczęście był to jeden jedyny "incydent" w ciągu całych 2 tygodni. Generalnie rzecz ujmując zajęcia odbywały się z uśmiechem na buzi :).
Zabajka czerwiec 2014
Co zauważyłam w porównaniu z poprzednim turnusem? Inga zaczęła interesować się dziećmi :), i ogólnie tym co się dzieje dookoła, mimo słabego wzroku doskonale lokalizowała łapkami towarzyszów zabaw;), a trampolina była najfajniejszą atrakcją podczas czasu wolnego.
Zmęczenie było zauważalne, tym bardziej,że 2 drzemki musiały być zaliczone. Nie ma się czemu dziwić skoro zajęcia zaczynała Dziewczyna o 8 a kończyła o 14,45 z jedną dłuższą (max . 1h) przerwą. Zupełnie jak w szkole ;).
A jakie widzę po turnusie efekty ciężkiej pracy?  Spektakularnych zmian się nie spodziewałam, schorzenie Ingi będzie wymagało jeszcze bardzo wielu takich wyjazdów. Jeśli tylko osiągniemy kolejny krok , na przykład samodzielne siedzenie z pewnością się o tym dowiecie :) Pocieszające jest to,że czas owego samodzielnego siedzenia się wydłuża :), daje to nam nadzieję,że w przyszłości Inga będzie siedziała zupełnie samodzielnie :)))
Spotkałyśmy kilka znajomych twarzy, poznałyśmy nowych towarzyszy. Czas turnusu minął nam bardzo pracowicie, ale i wesoło. Z dużą niecierpliwością oczekujemy kolejnego wyjazdu. Jesteśmy zapisane na sierpień, ale jesteśmy na liście rezerwowej. Pozostaje wierzyć,że się uda :)

Dziękujemy wszystkim, dzięki którym wyjazd na kolejny turnus był możliwy. Wszyscy przyczyniacie się do wielkich, małych sukcesów Ingi . :*