Dla Ingi

Dla Ingi

piątek, 14 marca 2014

Małe, wielkie rzeczy...


Ciężka praca
Siedzenie, nie jest takie proste
Ciałko leżące w inkubatorze praktycznie bez ruchu, czasami tylko poruszając rączką lub nóżką, lecz nie z własnej woli a z powodu drgawek, które rządziły maleńkim organizmem...Każdy najmniejszy nawet ruch, który po upływie sporej ilości dni pojawiał się z wielkim wysiłkiem... jakaż radość była wielka, gdy nóżka czy rączka delikatnie drgnęła, choć nie z własnej woli, ale jednak.
Od samego początku naszej walki o Ingulę i jej zdrowie, zmagamy się z tym wszystkim, co każdy mały obywatel/ka pojawiający się na świecie, dostaje " z automatu", podnoszenie główki, podpór na przedramionach, raczkowanie, siadanie, chodzenie... u zdrowego dziecka każdy "krok milowy"przychodzi automatycznie z czasem, gdy dziecko osiąga pewien wiek... U nas (jak ze wszystkim:)) sprawa wygląda zupełnie inaczej, każda nawet ta najmniejsza umiejętność, jak wkładanie rączek do buzi, przychodzi dużo później, (czasami nawet czas odmierzany jest w latach) ponieważ mózg Maludy musi nauczyć się każdej najmniejszej czynności przez wielokrotne, wielotysięczne ich powtarzanie, nic nie przychodzi samo, wszystko jest sowicie wypracowane przez naszych kochanych Rehabilitantów (Danusiu , Asiu :*) i samą Księżniczkę oczywiście:) .Jakaż radość była ogromna, gdy w swoje 1 urodziny udało się Pisklaczkowi obrócić z plecków na brzuch :))) Dziś czyni to już z prędkością światła , w drugą stronę idzie troszkę trudniej, ale też się udaje .
Całą sprawę utrudnia obniżone napięcie mięśni, które i tak po 3 latach wzmocniło się znacznie, jednak nie na tyle, by Inguli było łatwiej, główka nie zawsze chce słuchać ciałka i na odwrót... Ingula ciągle walczy o utrzymywanie głowy, chociaż dochodzimy małymi kroczkami do perfekcji, wszystko zależy od chęci i od dnia , ciągle walczymy z samodzielnym siadem, mięśnie nadal są za słabe, by utrzymać Córcię.
Aleeee, aleeee sporo się też Gwiazda nauczyła, choć nie jedna mamuśka, zdrowego 3 latka uzna,że to zupełnie nic ;): Obracanie się ze wspomnianą prędkością światła z plecków na brzuch, no z brzucha na plecy może jest to prędkość hmmm rowerowa ,(pod warunkiem,że na rowerku zasiada starszy pan, sporo starszy od Ingulinowych Dziadków;))ale jest . Całkiem ładnie siedzimy sobie z podparciem plecków, a przechylenia na 4 strony świata zdarzają się już coraz rzadziej, siedzieć możemy już dłużej niż wcześniej, a z 2 lata wstecz nie było to w ogóle możliwe . Coraz częściej podczas zabawy, która raczej przypomina zabawę niemowlaka, są używane 2 rączki , wcześniej była tylko 1 , bardzo polubiłam leżenie na brzuchu , całkiem niedawno Dziewczyna wykombinowała sobie,że leżąc na brzuchu pupa może powędrować ku górze ,co prawda z rączkami nie ma pojęcia co zrobić, bo podeprzeć się na nich nie podeprze, ale wszystko przyjdzie z czasem
Kroczków też potrafię kilka zrobić, jeśli jestem trzymana za biodra, tylko uparta jestem i najbardziej lubię chodzić po miękkim materacu
Kilka umiejętności pewnie by się jeszcze znalazło, ale zamierzeniem moim było poruszenie tematu w okrojonej wersji .
Jak widzicie drodzy Przyjaciele, Rodzice, Czytelnicy Ingulka na wszystko musi czekać,na każdy nawet najmniejszy krok do przodu, a my razem z nią... czekamy cierpliwie, wspomagamy, a i tak już teraz jesteśmy z Córeczki bardzo dumni,będziemy walczyć nim starczy sił, z Ingą i o Ingę

Doceniajmy nasze dzieci, i doceniajmy każdą wielką, małą rzecz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz